środa, 5 sierpnia 2015

4. ,,Nothing"


  Mimo że ja i Justin chodzimy razem na dwa kursy, siedzimy kolo siebie tylko na angielskim. Dlatego dopiero pod koniec plastyki, kiedy zabrałam już swoje rzeczy i kieruję się w stronę drzwi, ma okazję do mnie podejść.
    Podbiega bliżej, przytrzymuje drzwi, a ja prześlizguję się obok ze wzrokiem wbitym w ziemię i zastanawiam, jak mam odwołać zaproszenie, które zadała mu Sophie w przerwie lanchu, mimo moich przeciwieństw.
     - Twoi znajomi proponowali, bym zajrzał do was wieczorem - odzywa się Justin starając się iść w moim tempie - ale niestety nie mogę.
     - Och! - Nie potrafię ukryć radości. - Naprawdę? Nawet na chwilę? - Staram się, by mój głos zabrzmiał trochę milej, jakbym naprawdę czekała na jego wizytę.
    Spogląda na mnie swoimi lśniącymi i rozbawionymi oczami.
     - Nawet na chwilę. Trudno, do zobaczenia w poniedziałek - rzuca i przyspiesza kroku do swojego auta.
    Gdy dochodzę do swojego samochodu, Jake już na mnie czeka ze skrzyżowanymi rękami i krzywym uśmieszkiem.
     - Ty lepiej mi mów, o czym rozmawialiście, bo nie wygląda to na nic dobrego - mówi, kiedy ja otwieram drzwi od swojej strony.
     - Nie może przyjść wieczorem. - Wzruszam ramionami, zerkam przez ramię i wrzucam wsteczny bieg.
     - Co takiego powiedziałaś, że nie może przyjść? - Jake wpatruje się we mnie.
     - Nic. - Wyjeżdżam z parkingu na ulicę, ale kiedy czuję na sobie wzrok przyjaciela, pytam: - No co?
     - Nic. - Podnosi brwi i wygląda przez okno. Mimo że wiem, o czym myśli, koncentruję się na prowadzeniu auta. Po chwili spogląda na mnie i mówi: - Dobra, tylko obiecaj, że się nie wściekniesz.
Zamykam oczy i wzdycham.
     - Chodzi o to, że... Kompletnie cię nie rozumiem. Nie mogę rozgryźć ciebie i tego co robisz.
    Nabieram powietrza i wolę nie odpowiadać. Głównie dlatego, że mogłoby to tylko pogorszyć sprawę.
     - Po pierwsze, jesteś przecież absolutnie piękna, cudowna i oszałamiająca - tak mi się przynajmniej zdaje, bo trochę trudno to ocenić, gdy bezustannie skrywasz się pod paskudnymi bluzami. Przykro mi Sam, że to ja muszę ci to powiedzieć, ale cały twój image jest tragiczny, jakbyś chciała udawać bezdomnego. A, i jeszcze jedno, moim zdaniem, umyślne unikanie super-przystojnego chłopaka, któremu tak bardzo się podobasz, jest totalnie bez sensu.
    Jake robi znaczącą pauzę, patrząc na mnie zachęcająco, ale ja czekam na to co nastąpi za chwilę.
     - No chyba, że jesteś homo.
    Skręcam w prawo, oddycham z ulgą i po raz pierwszy jestem wdzięczna losowi za moje zdolności czytania w myślach, bo przynajmniej wiedziałam, co ma nastąpić.
     - Bo wiesz, jeśli tak jest, to wszystko w porządku - kontynuuje blondyn. - Przecież skoro sam jestem gejem, to nie będę cie z tego powodu dyskryminował, prawda? - Śmieje się nerwowo.
    Ale ja tylko kręcę głową i wciskam hamulec.
     - To, że nie interesuję się Justinem, nie oznacza wcale, że jestem homo - mówię tonem nieco ostrzejszym, niżbym chciała. - Wyobraź sobie, że ładna buzia czasem nie wystarczy, potrzeba czegoś jeszcze.
    Na przykład elektryzującego dotyku, głębokiego spojrzenia i uwodzicielskiego głosu, który ucisza wszystko dokoła...
     - Chodzi o Sophie? - Mike nie wierzy w moją historyjkę.
     - Nie. - Trzymam mocno kierownicę i wpatruje się w sygnalizator, marząc, aby światło w końcu zmieniło się na zielone, żebym mogła wysadzić przyjaciela i mieć z głowy tę rozmowę, ale Mike zaczyna od nowa:
     - Ha! Wiedziałem! Wiedziałem że chodzi o Sophie - bo zaklepała go pierwsza. Nie mogę uwierzyć że dałaś się tak wykołować. Czy do ciebie w ogóle dociera, że tracisz szansę na swój pierwszy raz z najfajniejszym facetem w szkole, a może na całej planecie, tylko dlatego że Sophie go sobie ,,zaklepała"?
     - To śmieszne - mamroczę pod nosem. Kręcę głową i wjeżdżam na ulicę, przy której mieszka Jake, potem na podjazd, i parkuję.
     - A co? Nie jesteś dziewicą? - Jake'a najwyraźniej to wszystko bawi. - Coś przede mną ukrywasz?
    Rozbawił mnie tak, że nie potrafię już opanować śmiechu. Chłopak patrzy na mnie przez chwilę, a potem bierze plecak i rusza do domu. Odwraca się następnie i mówi:
     - Mam nadzieję że Sophie doceni, jak dobrą ma przyjaciółkę.

 ~

    Koniec, końców piątkowy wieczór został odwołany. Sophie musi się opiekować młodszym bratem Davidem, który zachorował, a Jake został zaproszony przez swojego ojca na mecz futbolowy i zmusił go, by włożył klubową koszulkę i zachowywał się jak prawdziwy kibic. A kiedy Taylor dowiedziała się, że siedzę sama w domu, obiecała, że wróci wcześniej z pracy i zabierze mnie na kolację.
    Wiedząc, że ciotka nie przepada za moimi bluzami i dżinsami, postanowiłam jakoś odwdzięczyć się za to wszystko, co dla mnie zrobiła, i sprawić jej przyjemność. Włożyłam ładną kremową sukienkę, którą niedawno mi kupiła, buty na obcasie, które miały pasować do stroju, ładnie się umalowałam; lekko pomalowałam rzęsy i musnęłam usta błyszczykiem. Przełożyłam rzeczy ze szkolnego plecaka do małej torebki (która także pasowała do sukienki) i zamieniłam kucyk na luźno opadające na ramiona, włosy.
    Kiedy już mam wychodzić z domu, tuż za mną znienacka pojawia się Austin i oświadcza:
     - Najwyższy czas, żebyś zaczęła ubierać się jak dziewczyna.
    Prawie podskakuję do góry z przestraszenia.
     - Boże, Austin, prawie przez ciebie umarłam! - szepczę, zamykając drzwi, by nie usłyszała nas Taylor.
     - Wiem - śmieje się. - Dokąd się wybieracie?
     - Do jakiejś restauracji o nazwie Stonehill Tavern, w hotelu St. Regils - odpowiadam, ale serce nadal wali mi jak młotem.
    Austin podnosi brwi i z uznaniem kiwa głową.
     - Szykowne miejsce.
     - A skąd ty to możesz wiedzieć? - zerkam na brata, zastanawiając się, czy naprawdę tam był. W końcu i tak nie mówi mi gdzie spędza swój wolny czas.
     - Wiem mnóstwo rzeczy. - Znów się uśmiecha. - Dużo więcej od ciebie. - Wskakuje na moje łóżko, układa sobie poduszki i opiera się o nie.
     - Cóż, nic na to nie poradzę, prawda?
     - Ale tak poważnie - naprawdę powinnaś się tak ubierać jak najczęściej. Przykro mi to mówić, ale twój codzienny wygląd nie działa na twoją korzyść. Myślisz, że Brandon kiedykolwiek by się z tobą umówił, gdybyś wyglądała jak ostatnio? - krzyżuje ręce na piersi i spogląda na mnie. - A właśnie, wiedziałaś, że Brandon spotyka się teraz z Rachel? Uhm, są razem od pięciu miesięcy. To chyba dłużej niż wy byliście, co?
    Zaciskam usta i nerwowo uderzam stopą o podłogę, powtarzając sobie jak zwykle : Nie pozwól mu wyprowadzić się z równowagi. Nie pozwól mu wyprowadzić się z równowagi...
    Wzdycham głęboko i mrużę oczy, patrząc, jak mój młodszy brat wyleguje się na moim łóżku niczym Kleopatra, krytykując moje życie, mój wygląd, właściwie wszystko, co mnie dotyczy, opowiadając mi o znajomych, o których nie chcę nic wiedzieć. Wolałabym, by zostawiła mnie w spokoju i pozwoliła żyć tym, co mi zostało z tego marnego życia, ale bez nieustannych złośliwych komentarzy. Patrzę więc Austinowi w oczy i pytam:
     - Kiedy musisz się zgłosić do tej swojej szkoły aniołków? A może cię nie przyjęli, bo jesteś zbyt wredny?
    Brat patrzy na mnie za złością, a zamiast oczu ma tylko wąskie szparki. Jednak w tej samej chwili do drzwi puka Taylor, pytając
     - Gotowa?
    Zerkam na brata, ale on tylko się uśmiecha i mówi:
     - Mama i tata przesyłają całusy.
   A potem znika.


     W drodze do restauracji myślę tylko o Austinie, o jego ostatnich słowach i o tym , jak bardzo to było wredne, że wypowiedziawszy je, tak nagle zniknął. Przecież od dawna prosiłam go, by powiedział mi, co się dzieje z rodzicami, błagałam go o choćby jedną jedną małą informację, od pierwszego dnia, kiedy mi się pokazał. Brat zawsze robi się nerwowy, tajemniczy i odmawia jakichkolwiek wyjaśnień na temat tego, czemu rodzice mi się nie ukazują.
    Taylor zostawia samochód parkingowemu i ruszamy do hotelu. Sekundę później, kiedy widzę wielkie wykładane marmurem, ogromne kwiatowe dekoracje i niesamowity widok za oknem, żałuję wszystkiego, co przed chwilą pomyślałam. Austin miał rację - to szykowne miejsce. Bardzo, bardzo szykowne.
    Hostessa prowadzi nas do nakrytego obrusem stołu przystrojonego migającymi świecami oraz solniczką i pieprzniczką, które wyglądają jak małe srebrzyste kamienie. Kiedy zajmuję miejsce i rozglądam się po sali, nie mogę uwierzyć jak bardzo tu elegancko.
    Taylor zamawia dla siebie czerwone wino, dla mnie wodę, i razem przeglądamy karty, decydując się, co zamówić. Kiedy kelnerka przychodzi podajemy zamówienia, a ona znika za drzwiami. Ciotka zakłada półdługie blond włosy do ramion, za ucho, uśmiecha się ciepło i pyta:
     - Jak tam twoje sprawy? Szkoła? Znajomi? W porządku?
    Kocham ciotkę - nie zrozumcie mnie źle - i jestem wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobiła. Ale to, że potrafi radzić sobie z dwunastoosobową ławą przysięgłych, wcale nie oznacza , że umie prowadzić rozmowy o niczym. Spoglądam więc na nią i odpowiadam:
     - Tak, w porządku.
    No dobrze, może sama też nie jestem w tym dobra.
    Taylor kładzie rękę na moim ramieniu, chcąc dodać coś jeszcze, ale zanim zdąży otworzyć usta, ja zrywam się z krzesła.
     - Zaraz wrócę - mamroczę, prawie potykając się o dywan i biegnę - jak mi się zdaje - w stronę wyjścia, nie zatrzymując się ani na chwilę. Po drodze ocieram się o kelnerkę, która rzuca mi przelotne spojrzenie.
Ruszam w kierunku, w którym nieświadomie posyła mnie intuicja, mijam po drodze korytarz pełen luster: wielkich, oprawionych w złoto luster, powieszonych w rzędzie. A jako że dziś piątek, w hotelu pełno jest gości przybyłych na jakieś wesele, które - czytam to w ich myślach - nie powinno się w ogóle odbyć.
Mija mnie grupa ludzi, widzę ich aury buzujące alkoholową energią tak intensywną, że wpływa nawet na mnie; robi mi się niedobrze i tak kręci mi się w głowie że widzę tylko rozmazany obraz łapiącego mnie Justina.

~     ~     ~     ~     ~

Tak na wstępie chciałam bardzo podziękować za te miłe komentarze pod trzecim rozdziałem, naprawdę nie spodziewałam się tego.
Dziękuję <3
Zapraszam też na mojego instagrama;
https://instagram.com/alexyisreal/
oraz na Aska <3 \
http://ask.fm/alexyisreal 

6 komentarzy:

  1. Świetny, czekam na nn♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuję że Justin jest wampirem XD
    Rozdziały jedno słowo - boskie

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj,
    Jeśli chcesz szczerą recenzję swojego bloga, zgłoś się do nas
    http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/p/zamow.html?showComment=1430463983712

    OdpowiedzUsuń