niedziela, 2 sierpnia 2015

2. ,,Samantha, right?"

    Ważne! Notka na dole! Przeczytajcie!

    Podczas lunchu wszyscy oczywiście rozmawiają tylko o jednym : Widziałaś tego nowego, Justina? Jest boski. - I taki seksowny - Podobno przyjechał z Kanady. - Nie, z Meksyku. - Nieważne, na pewno z zagranicy - Muszę się z nim umówić - Nawet go nie poznałaś. - Nie martw się, poznam.
     - Ja nie mogę! Widziałaś tego nowego Justina? - Sophie siada obok mnie, i przygląda mi się bacznie.
     - Błagam, ty też? - Potrząsam głową i wgryzam się w jabłko.
     - Na pewno byś tak nie mówiła, gdy by zdarzyło ci się na niego choć raz spojrzeć. - odpowiada mi, wyjmując przy tym waniliową babeczkę i gryząc kawałek. 
     - Gadacie o Bieberze? - wtrąca szeptem Jake, siadając obok nas i opierając łokcie na stole, a jego buzia wykrzywia się w uśmiechu. - Jest cudowny! Widziałyście jego buty? Też chce takie Nike'i!
    Sophia zerka na Jake'a mrużąc swoje żółte oczy.
     - Za późno, pierwsza go zaklepałam.
     - Sorry, nie wiedziałem że interesuje cię ktoś poza ludźmi emo. - Odpowiada jej złośliwie blondyn i odpakowuje swoją kanapkę.
    Dziewczyna śmieje się i mówi:
     - Jeśli ktoś wgląda tak bosko jak on, to oczywiście że tak. Przysięgam, Justin jest tak cholernie przystojny, że musisz go zobaczyć - Tym razem zwraca się do mnie, i kręci głową. 
     - Nie widziałaś go? - Jake mało co nie zakrztusił się kanapką. 
     - Siedziałam obok niego na angielskim - odzywam się po dłuższej chwili. - Musieliśmy korzystać z jednej książki, nie przyjrzałam mu się zbyt dobrze.
     - M u s i e l i ś m y? - Sophia zrobiła chwilę przerwy by móc zrozumieć co właśnie powiedziałam. - Rany to chyba musiało być dla ciebie naprawdę przykre, pewnie bardzo cierpiałaś.. - Wzdycha głośno - Nie wytrzymam, ty zupełnie nie rozumiesz jaką szczęściarą jesteś. Zupełnie tego nie doceniasz..
     - Dobra, możemy zakończyć już ten temat? Zaraz dzwonek, nie chcę się spóźnić na lekcje. - Wstałam od stołu i odniosłam tackę z niedokończonym jedzeniem.
  ~
    Justin jest nie tylko w mojej grupie na angielskim, ale także na plastyce, a na dodatek zaparkował koło mnie przed szkołą. I choć do tej pory udawało mi się patrzeć wyłącznie na czubki jego butów, widziałam teraz że okres ochronny dobiegł końca.
     - O mój boże, on tam jest! Dokładnie obok nas! - Jake wydaje dokładnie dziewczęcy pisk, który oszczędza na najbardziej ekscytujące chwile w swoim życiu. - Tylko popatrz na tę brykę- lśniące BMW, przyciemnione szyby, cudo, istne cudo. Dobra powiem ci co zrobimy, otworzę drzwi od swojej strony i niechcący walnę w jego auto i w ten sposób będę miał wymówkę by do niego zagadać.
     - Nie zadrapiesz ani mojego samochodu, ani jego samochodu, ani żadnego innego samochodu. - Kręcę głową i wyjmuję kluczyki.
     - Dobrze - zgadza się Jake - Możesz wyrzucić moje marzenia do kosza, wszystko mi jedno. Ale zrób coś dla siebie i tylko na niego spójrz! 
    Kiedy mam zamiar otworzyć drzwi od samochodu przyjaciel szarpnięciem zrzuca mi kaptur z głowy, ściąga okulary przeciwsłoneczne i biegnie w przeciwną stronę, gdzie zmusza mnie bym spojrzała na Justina.
    Robię to, nie mogę przecież nie mogę się całe życie ukrywać.
    I chociaż przyjaciel macha do mnie bym opuściła misję i wróciła do bazy, ja nie potrafię. Pewnie że bym chciała,, ale najzwyczajniej nie mogę. Nie chodzi o to że Justin jest niezaprzeczalnie piękny, a jego lśniące ciemno blond włosy są idealnie postawione do góry.. Chodzi o to, że kiedy ściąga okulary by na mnie spojrzeć, ja tonę w jego karmelowych, głębokich, dziwnie znajomych oczach. I te usta! Doskonale ułożone w kształt serca. 
     - Sam? Halooo! Już możesz się obudzić. Proszę. - Jake odwraca się do Bieber'a i śmieje się nerwowo. - Przepraszam za koleżankę, ona zwykle się tak nie zachowuje. 
    Oczywiście, wiem że muszę przestać. Natychmiast muszę przestać. Ale oczy Justina nadal się we mnie wpatrują a ich kolor staje się coraz głębszy, a usta formują się w uśmiech. Bardziej fascynuje mnie to co się dzieje wokół jego ciała - od czubka idealnych włosów do podeszw markowych butów.. Pustka.
    Zupełnie bezbarwna przestrzeń.
    Żadnego koloru, żadnego pulsowania świateł.
    Każdy ma swoją aurę. Każde żywe stworzenie ma otaczającą go aurę, taka gama kolorów, tęczowe pole energii, o którym istnieniu nie mamy pojęcia. Przed wypadkiem nie miałam pojęcia o takich rzeczach. I nie posiadałam zdolności widzenia aury. Ale po krótkim czasie wybudzenia się w szpitalnym łóżku, zaczęłam wszędzie widzieć kolory.

*Wspomnienie*
     - Dobrze się czujesz? - spytała mnie wtedy rudowłosa pielęgniarka, spoglądając na mnie z zaniepokojeniem.
     - Tak, ale dlaczego pani jest cała różowa? - zmrużyłam oczy, nieco zaniepokojona bladoróżowym blaskiem otaczającym jej młode ciało.
     - Czemu jestem różowa? - pielęgniarka próbowała ukryć zaskoczenie.
     - W porządku kochana, musisz odpocząć, a ja wezwę lekarza. - wycofała się z mojej sali i szybkim krokiem ruszyła do gabinetu lekarza.
    Dopiero kiedy poddano mnie dziesiątkom badań okulistycznych i innych pierdół dowiedziałam się że muszę trzymać informację o kolorach dla siebie.
*Koniec wspomnienia*

     - Samantha, prawda? - odzywa się w końcu Justin odsłaniając przy tym szereg białych, idealnie równych zębów. 
    Stoję jak słup soli i widzę jak Jake znacząco chrząka, przypominając sobie jak bardzo nie lubi być ignorowany, wskazuję na niego dłonią i odzywam się:
     - Rany przepraszam! Jake to Justin, Justin, Jake.
    Justin zerka na Jake'a, kiwa głową i znów zwraca się do mnie. Cudowne spojrzenie powraca niosąc ze sobą spokój i ciepło. 
     - Mogę cię o coś poprosić? - uśmiecha się. - Pożyczysz mi swój egzemplarz Wichrowych Wzgórz? Muszę trochę nadrobić, a nie będę miał czasu by iść dzisiaj do księgarni.
    Sięgam do plecaka, wyciągam książkę i trzymając ją końcami palców, podaję Justinowi. Dopiero gdy Bieber wrzuca książkę do auta i mówi - Dzięki, do jutra! - zdaję sobie sprawę że oprócz drobnego dreszczu ekscytacji nic się nie stało.
    Wsiadamy z Jak'iem do samochodu gdy on zaczyna gadać, nie zwracam na to uwagi, nawet go nie słucham.
    W końcu jak mam sobie wyjaśnić, że od czasu wypadku jedynymi osobami, których nie potrafię usłyszeć, których dotyk nie powoduje u mnie jasnowidzenia i których aury nie widzę, są... ludzie martwi?
 ~

    Ostatnio zapomniałam także wam wspomnieć że nie widzę tylko aur, czy czytam w myślach i jestem medium, widuję także zmarłe osoby, w tym mojego brata.
    Tak, widuje się z moim zmarłym bratem.
    Pewnie uważacie mnie za wariatkę, jak każdy kto by się o tym dowiedział. Dlatego nikt nie może wiedzieć.

    Kiedy Austin pojawił się po raz pierwszy, w środku nocy, stał przy moim szpitalnym łóżku, w ręce trzymając białą różę. Wciąż nie wiem co mnie obudziło, bo nie odezwał się ani słowem, nie wydawał żadnego dźwięku. Po prostu wyczułam jego obecność.
    Na początku zdawało mi się, że to halucynacje - kolejny efekt uboczny leków przeciw bólowych, które brałam. Ale kiedy już przetarłam oczy po raz kolejny i mrugnęłam chyba milion razy, Austin wciąż tam był. Jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby krzyczeć i wołać o pomoc.
    Po jakimś czasie postanowiłam się odezwać - Gdzie są mama i tata?
   Przechylił tylko głowę na bok, jakby wszyscy stali gdzieś obok, ale oprócz starych mebli nie widziałam tam niczego.
     - Nie rozumiem.
    Po tych słowach brat zniknął. Tak po prostu. Jakby rozpłynął się w powietrzu, a tak było.

    Spędziłam w szpitalu około miesiąca, lecząc połamane kości, wstrząs mózgu, krwotoki, siniaki i zadrapania oraz głęboką ranę na czole. Kiedy leżałam cała zabandażowana, Taylor  musiała sama posprzątać nasz dom, załatwić pogrzeby i spakować moje rzeczy przed przeprowadzką do domu ciotki.
    Po jakieś godzinie leżenia na łóżku i rozmyślania o moim nędznym życiu oraz ciągłego zadawania sobie pytania: ,,Dlaczego ja?", drzwi do mojego pokoju otworzyły się a w nich stanęła Taylor w swoim stroju do pracy.
     - Przepraszam, że muszę cię zostawić samą - powiedziała, wyraźnie chcąc jak najszybciej wrócić do biura, w którym wszystko było poukładane.
    Sekundę po tym, jak drzwi zamknęły się za ciotką, rzuciłam się na łóżko, schowałam twarz w dłoniach i wybuchnęłam płaczem. Czasami mam taką ochotę zatrzymać czas i wypłakać całe swoje życie, niestety takiego daru mi nie dano.
    Moje żalenie się nad sobą przerwał dobrze znany mi głos.
     - Proszę cię, co ty w ogóle wyrabiasz? Widziałaś co tu jest? Plazma, kominek, wanna z bąbelkami. Ha-lo!
     - Myślałam że nie możesz mówić. - Przewróciłam się na bok i spojrzałam na Austina, tym razem ubranego w czerwoną koszule w kratę, czarne rurki i supry, które dostał ode mnie na swoje 14 urodziny.
     - Oczywiście że mogę mówić, nie bądź głupia, chciałem się trochę ponabijać, nie złość się. - Brat chodził po pokoju, gładząc ręką biurko, nowego laptopa i IPoda, którego zostawiła obok ciotka. - Nie mogę uwierzyć że trafiło ci się coś takiego! To cholernie niesprawiedliwe! - Skrzywił się - A ty nawet nie potrafisz tego docenić! Widziałaś swój balkon? Pofatygowałaś się w ogóle, żeby wyjść na zewnątrz?
     - Mam gdzieś widoki - odparłam, zakładając ręce na piersi i patrząc na brata - Nie mogę uwierzyć, że robiłeś mnie w chuja, udając że nie umiesz mówić...
     - Jakoś przeżyjesz - zaśmiał się.
    Patrzyłam, jak rozsuwa zasłony i walczy z balkonowymi drzwiami.
     - Chodź tu, spójrz na ten zarąbisty widok.
    Tak zrobiłam. Wstałam z łóżka, otarłam rękami oczy i wyszłam na balkon. Minęłam Austina i stanęłam na kamiennej podłodze i z oszołomieniem patrzyłam na ten zdumiewający krajobraz. Kiedy się odwróciłam, by spojrzeć na brata, jego już nie było.
~     ~     ~     ~     ~     ~

Taylor - ciotka Samanthy, do której nasza bohaterka musiała się przeprowadzić.
Lucie - dawny pies Sam, nie wiem po co to piszę, ale nie chcę by coś było nie jasne.
Austin - to pewnie już jest jasne, brat naszej bohaterki.
Postacie niedługo powinny się pojawić z zakładce - Bahaterowie, oczywiście nie wszyscy :D
Miałam wątpliwości co do zakończenia rozdziału na pierwszej części, ale postanowiłam też dodać fragment o bracie Sam. 
Pozostaje tylko jedno pytanie..
Kim naprawdę jest Justin?
Jeszcze jedno! Co do tych aur, to postanowiłam że zrobię osobną zakładkę na ten temat, ponieważ jest ich dużo rodzai, a zaczną się one pojawiać coraz częściej.
:)
ig -> AlexyIsReal
możecie mnie znaleźć też tu -> ask.fm/alexyisreal

4 komentarze: